czwartek, 23 listopada 2017

Kolorowy komin

Kilka lat temu zrobiłam sobie komin (KLIK) - używam go do dziś.
Ale pomyślałam, że przydałby mi się drugi, dla odmiany - kolorowy, ożywiający nieco ponurość czarnej kurtki.


Ponieważ poprzedni komin wydawał mi się zbyt mocno przylegający do głowy, ten zrobiłam nieco szerszy. I początkowo wydawało się, że wszystko jest w porządku - do pierwszej przejażdżki na rowerze do szkoły Emilii.
Zanim dotarłyśmy do szkoły już wiedziałam, że stary komin wcale, ale to wcale, nie przylega do głowy za bardzo, a ten nowy to może mi się przydać na spacery odbywane w bezwietrzne dni i do tego statecznym, dostojnym, powolnym krokiem.


Jako ozdobę założyłam do pracy licząc na to, że komuś się tak spodoba, że go przygarnie - i tak też się stało.

Komin rzeczywiście wyszedł fantastycznie kolorowy - czarną nitkę połączyłam z trzema czy czterema kolorowymi fantazyjnymi nitkami wyrabiając je do samego końca.


Brak komentarzy: